
Na ulice Los Angeles wyszło wojsko: W drugim dniu zamieszek na ulicach Los Angeles, które wybuchły po antyimigracyjnej akcji Federalnego Biura Imigracyjnego, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zdecydował o wysłaniu dwóch tysięcy rezerwistów Gwardii Narodowej. Ten radykalny krok ma na celu opanowanie protestów, które rozprzestrzeniły się w różnych częściach miasta. Obecnie już kilkuset żołnierzy już zabezpieczyło trzy kluczowe obszary, które od piątku były miejscem gwałtownych demonstracji. Sytuacja zaostrzyła się w dzielnicy Hollywood, a następnie wymknęła się spod kontroli w Paramount, obszarze z dominującą społecznością hiszpańską. Protesty przerodziły się w poważne zamieszki. Ślady starć są widoczne na ulicach: spalone samochody, rozbite szyby i nieustannie unoszący się zapach gazu łzawiącego, używanego przez siły porządkowe ostatniej nocy.

Na ulice Los Angeles wyszło wojsko: Brutalne starcia i użycie siły
policja użyła pałek i rzucała granaty hukowe w próbie rozproszenia demonstrantów. Dziennikarka włoskiej agencji prasowej ANSA relacjonowała, że widziała funkcjonariuszy Gwardii Narodowej, którzy strzelali gumowymi kulami, celując w oczy i nogi protestujących. Sytuacja eskalowała jeszcze bardziej, gdy 500 marines zostało postawionych w stan gotowości na rozkaz sekretarza obrony Pete’a Hegsetha, który ogłosił nadzwyczajny plan operacyjny. Żołnierze w pełnym umundurowaniu bojowym patrolowali również Metropolitan Detention Center, gdzie przetrzymywani są liczni nielegalni imigranci.
To bezprecedensowa operacja militarna – pierwszy raz od 1965 roku, gdy prezydent rozlokowuje wojsko bez wniosku władz stanowych. Ostatnim, który to zrobił, był Lyndon Johnson, ale wtedy chodziło o obronę praw obywatelskich. Wówczas chroniono pokojowych demonstrantów. Dziś kontekst jest zupełnie inny.
Przeczytaj także: USA ostrzegają przed podróżami do Europy – Lista niebezpiecznych krajów
The rioting Mexicans in LA only confirm what we knew all along: they don't care about the law and want to take America for their own people. pic.twitter.com/SBERGZ3Zyn
— Way of the World (@wayotworld) June 8, 2025
Ostre słowa między Białym Domem a lokalnymi władzami
Napięcie jeszcze bardziej wzrosło po wypowiedziach Pete’a Hegsetha, który postawił w stan gotowości kolejnych marines stacjonujących na południe od Los Angeles, gotowych do interwencji z bazy Camp Pendleton. – „Za prezydenta Trumpa przemoc i niszczenie mienia federalnego nie będą tolerowane” – oznajmił Hegseth. To bezpośrednie ostrzeżenie wywołało ostrą reakcję.
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom określił zachowanie prezydenta jako „niezrównoważone” i „celowo prowokacyjne”. Według Newsoma nie brakuje sił porządkowych, by uzasadniać militarną interwencję. W odpowiedzi Biały Dom oskarżył go o „bierność”.
Oskarżenia i zawieszenia między mediami a polityką
W wiadomości opublikowanej na Truth Social, Donald Trump bezpośrednio zaatakował media, oskarżając je o bagatelizowanie wydarzeń i nazywając protestujących „obcymi najeźdźcami”, którzy „machają flagami swoich krajów pochodzenia”. Wojna na słowa trwała dalej – głos zabrał także Tom Homan, odpowiedzialny za politykę deportacyjną. Zarzucił Newsomowi i burmistrzyni Los Angeles Karen Bass, że stworzyli „azyle dla przestępców”, i ostrzegł, że możliwe są aresztowania osób, które będą utrudniać działania służb.
W międzyczasie korespondent Białego Domu stacji ABC News, Terry Moran, został zawieszony po opublikowaniu na platformie X wpisu, w którym nazwał Trumpa „światowej sławy podżegaczem nienawiści”. Tymczasem zwolennicy MAGA wyrazili pełne poparcie dla twardej linii, określając protestujących mianem „buntowników” – mimo że nie wykazali podobnego oburzenia wobec ułaskawienia przez Trumpa 1500 uczestników ataku na Kapitol w 2021 roku.
Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU) potępiła „nadużycie władzy” przez administrację Trumpa. „Użycie wojska przeciwko cywilom – stwierdziła rzeczniczka Hina Shamsi – podważa zasadę demokratyczną, według której wojsko nie powinno pełnić roli policji wewnętrznej”.
Gubernator Newsom wezwał obywateli do pokojowych protestów, starając się uspokoić sytuację, która pozostaje napięta. Napięcie jednak pozostaje wysokie: według demokratycznej deputowanej Nanette Barragan, Biuro Imigracyjne planuje kontynuować naloty antyimigracyjne w Los Angeles przez kolejne trzydzieści dni.