
Kryzys na Bliskim Wschodzie wchodzi w nową, dramatyczną fazę. – „Zajmiemy Strefę Gazy. Decyzja została podjęta” – ogłosił wysoki urzędnik z biura premiera Izraela Benjamina Netanjahu w wywiadzie dla Channel 12. Według źródła, Hamas nie zamierza wypuścić kolejnych zakładników bez całkowitej kapitulacji Izraela. Z Izraela płynie jednak jasny sygnał: „Nie poddamy się. Jeśli nie zadziałamy teraz, zakładnicy umrą z głodu, a Gaza pozostanie w rękach Hamasu”.

Konflikt nadal pochłania ofiary cywilne. Według źródeł medycznych w Gaza, cytowanych przez Al Jazeerę, co najmniej 67 osób zginęło dziś w wyniku izraelskich bombardowań – 30 z nich w trakcie oczekiwania w kolejce po pomoc humanitarną. Głód stał się narzędziem wojny – ministerstwo zdrowia w Gazie informuje, że w ciągu ostatnich 24 godzin z niedożywienia zmarło co najmniej pięć osób.
Sytuację dodatkowo pogorszył atak drona izraelskiego w pobliżu ronda Al-Tawam na północy Strefy Gazy. Według palestyńskiej agencji Wafa uderzenie trafiło w grupę pracowników organizacji humanitarnej, zabijając co najmniej pięciu cywilów i raniąc kolejnych siedmiu. Bilans ofiar może wzrosnąć, a zdarzenie wzmacnia oskarżenia, że Izrael atakuje także osoby niosące pomoc.
Przeczytaj także: Nowe zagrożenie epidemiologiczne w Europie: władze kolejnych krajów biją na alarm
Hamas, cytowany przez Jerusalem Post, miał zażądać dostarczenia co najmniej 250 ciężarówek pomocy humanitarnej dziennie jako warunku wstępnego do wznowienia rozmów. To potwierdza, że oblężenie i warunki humanitarne mieszkańców pozostają kluczowym punktem negocjacji.
Całkowita okupacja Strefy Gazy ma być więc kolejnym krokiem Netanjahu, wspieranym przez izraelską prawicę i – jak podaje Ynet – także przez byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który miał wyrazić poparcie dla operacji wojskowej. Według źródeł dyplomatycznych Waszyngton i Tel Awiw są zgodne, że Hamas nie jest już zainteresowany porozumieniem.

Równolegle rośnie presja dyplomatyczna. Ponad 600 byłych wysokich rangą funkcjonariuszy izraelskich służb bezpieczeństwa, w tym byli szefowie Mossadu i Shin Bet, wysłało list do Trumpa z prośbą, by przekonał Netanjahu do zakończenia wojny. W podobnym tonie wystąpił prezydent Rosji Władimir Putin, który w ciągu kilku dni dwukrotnie rozmawiał z premierem Izraela, oferując mediację, także w kontekście programu nuklearnego Iranu.
Tymczasem Sąd Najwyższy Izraela wstrzymał dymisję prokurator generalnej Gali Baharav-Miary, forsowaną przez Netanjahu. Premier chciał jej odwołania w ramach kontrowersyjnego manewru politycznego, który wywołał ostrą krytykę w kraju i za granicą. Sprawa grozi dalszym napięciom wewnętrznym, gdy kraj przygotowuje się na możliwą eskalację militarną.
W Izraelu narasta również napięcie społeczne. Część izraelskich aktywistów przebijała opony ciężarówek z pomocą humanitarną jadącą do Gazy, protestując przeciwko jakimkolwiek ustępstwom wobec Hamasu. Jednocześnie ponad 100 dziennikarzy międzynarodowych podpisało petycję o swobodny dostęp do Strefy, oskarżając Tel Awiw o celowe blokowanie przekazu z konfliktu.
Wśród najpilniejszych apeli organizacji międzynarodowych znalazło się wezwanie Czerwonego Krzyża i Światowej Organizacji Zdrowia do natychmiastowego uwolnienia zakładników. Jednak Netanjahu odpowiedział stanowczo: „Czas negocjacji dobiegł końca. Zakładnicy wrócą tylko dzięki zwycięstwu militarnemu”.