
Niedźwiedź rozszarpał turystę na szlaku – To miał być kolejny dzień pełen pięknych widoków i ekscytujących przygód. 48-letni Omar Farang Zin, włoski turysta i pracownik lotniska Malpensa w Mediolanie, wyruszył na jedną z najpiękniejszych tras górskich w Europie, zachwycając się krętymi serpentynami i dziką naturą. Swoje podróże chętnie dokumentował i dzielił się nagraniami w mediach społecznościowych. Jednak to, co miało być kolejnym fascynującym filmem z podróży, stało się zapisem jego ostatnich chwil życia. Nagranie, które miał w swoim telefonie, stało się świadectwem tragicznej decyzji, która kosztowała go życie.

Omar, pasjonat motocyklowych wypraw, nie po raz pierwszy szukał bliskiego kontaktu z dzikimi zwierzętami. Zaledwie dzień wcześniej podziwiał niedźwiedzie z bezpiecznej odległości, co – zamiast go ostrzec – rozbudziło w nim chęć ponownego spotkania. Zdeterminowany, by przeżyć jeszcze silniejsze emocje, wrócił w to samo miejsce z zamiarem sfilmowania niedźwiedzicy z bliska. Niestety, jego fascynacja dziką przyrodą przerodziła się w śmiertelny błąd.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w Rumunii, na słynnej trasie Transfăgărășan – jednej z najbardziej malowniczych dróg górskich w Europie. To właśnie tam Omar natrafił na niedźwiedzicę z młodymi na przydrożnym parkingu. Zbliżył się, by nakarmić zwierzę i uchwycić wszystko telefonem komórkowym. Na opublikowanych zdjęciach widać, jak stoi zaledwie kilka metrów od drapieżnika. Nagle niedźwiedzica zaatakowała. Zwierzę wciągnęło mężczyznę do lasu i zepchnęło go około 60 metrów w dół urwiska. Wszystko działo się na oczach przerażonych turystów. Przeczytaj także: Zgwałcona przez kilku mężczyzn na plaży: Horror we Włoszech dla 30-letniej turystki Dalsza część artykułu poniżej
Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe – żandarmerię, policję, ratowników górskich i leśników. Akcja była niezwykle trudna ze względu na ukształtowanie terenu. Ciało motocyklisty odnaleziono dopiero po godzinie w głębokim wąwozie w pobliżu jeziora Vidraru. Pomimo szybkiej interwencji, Omar nie żył. Ślady krwi, fragmenty odzieży i motocykl z włoskimi numerami rejestracyjnymi pozostały niemymi świadkami tragedii. Ironią losu pozostaje fakt, że dramat rozegrał się tuż obok tablicy ostrzegającej przed karmieniem dzikich zwierząt.
Przeczytaj także: Katastrofa promu u wybrzeży Bali. Są ofiary śmiertelne, wielu zaginionych Dalsza część artykułu poniżej
Niedźwiedź rozszarpał turystę na szlaku w Rumunii

Sprawa wstrząsnęła lokalnymi władzami, które od dawna alarmowały o nadmiernej liczbie niedźwiedzi w rumuńskich górach – informuje „Ziarul Romanesc”. Na terenie, gdzie doszło do tragedii, według oficjalnych danych żyje aż 112 niedźwiedzi – to ponad czterokrotnie więcej niż uznaje się za bezpieczny limit.
Duża liczba drapieżników prowadzi do ich coraz częstszych i coraz groźniejszych spotkań z ludźmi. Władze próbują interweniować, przeprowadzając relokacje i odłowy, ale sytuacja wymyka się spod kontroli.
Niedźwiedzica, która zaatakowała Włocha, została wkrótce po zdarzeniu zastrzelona.