
W tym kraju mieszkańcy czują się jakby wygrali na loterii: kiedyś skromne państwo w północnej Europie, dziś symbol globalnej prosperity po odkryciu ogromnych złóż ropy naftowej. W zaledwie kilka dekad zbudował jeden z największych na świecie funduszy majątkowych, wyceniany na ponad 2 biliony dolarów – czyli około 340 000 dolarów na każdego obywatela. Jednak za tym imponującym sukcesem kryje się niepokojący problem: nadmiar bogactwa zaczyna hamować rozwój.

W tym kraju mieszkańcy czują się jakby wygrali na loterii
W latach 60. odkrycie ogromnych złóż ropy i gazu na Morzu Północnym oraz w norweskich wodach terytorialnych uczyniło Norwegię trzecim co do wielkości eksporterem energii na świecie i jednym z dziesięciu najbogatszych państw globu pod względem PKB. Mimo stabilnej gospodarki i waluty odpornej na globalne kryzysy, kraj wydaje się dziś uwięziony w błędnym kole nadmiernego komfortu. Z funduszu naftowego na potrzeby budżetu narodowego trafia zaledwie 4%, a reszta jest odkładana na przyszłość – decyzja uznawana za rozsądną, ale coraz częściej krytykowaną. Zdaniem przeciwników ten kapitał, który miał zapewnić długofalową stabilność, stał się siatką bezpieczeństwa zniechęcającą do pracy, innowacji i podejmowania ryzyka.
Coraz więcej Norwegów prowadzi spokojne, dostatnie życie, pracując cztery dni w tygodniu, w skróconym wymiarze godzin, z coraz większym naciskiem na urlopy. Zamiast wspierać rozwój i efektywność, taka mentalność może podważać fundamenty, na których zbudowano dobrobyt tego kraju.
Przeczytaj także ► „Za 500 euro żyjesz tu jak król”. Wszyscy chcą tu mieszkać, tak taniego miejsca nie znajdziesz nigdzie indziej
„Na nasze konta wpłynęło sześciokrotność rocznych pensji. Możemy wybrać najłatwiejszą drogę – i właśnie to robimy”
Norwegia zmaga się z alarmującym spadkiem wyników w nauce. Mimo najwyższych nakładów na jednego ucznia w całym OECD, rezultaty w międzynarodowych testach stale się pogarszają. Co więcej, liczba dni zwolnień lekarskich osiągnęła 27,5 dnia rocznie na pracownika – to czterokrotnie więcej niż średnia OECD. Zadłużenie gospodarstw domowych również znajduje się na najwyższym poziomie w całej organizacji – podaje ynetnews.com.
Te dane stoją w sprzeczności z wizerunkiem kraju-modelu. Ekonomista Martin Bech Holte ostrzega, że Norwegii grozi przekształcenie się w „leniwej gospodarki”, pozbawionej konkurencyjności i wizji rozwoju. W swojej nowej książce – „Kraj, który stał się zbyt bogaty” – twierdzi, że mentalność spadkobiercy zastąpiła ducha przedsiębiorczości.
Bech Holte podkreśla, że Norwegia przestała być magnesem dla talentów. Innowatorzy i przedsiębiorcy opuszczają kraj, sfrustrowani systemem podatkowym postrzeganym jako wrogi wobec sukcesu oraz kulturą publiczną, w której wydajność nie jest już kluczowym kryterium wartości. Mimo to wydatki socjalne rosną, a deficyt budżetowy jest tolerowany z przekonaniem, że „pieniądze z ropy” wszystko pokryją.
Autor apeluje o pilne reformy: obniżenie podatków, ścisłą kontrolę wydatków publicznych oraz pobudzanie badań i rozwoju. – Na nasze konta wpłynęło sześciokrotność rocznej pensji. Możemy wybrać najłatwiejszą drogę – i właśnie to robimy – ostrzega Holte.