Przejdź do treści
Home » Nowy znak drogowy już przy drogach. Większość kierowców nie wie co oznacza

Nowy znak drogowy już przy drogach. Większość kierowców nie wie co oznacza

Nowy znak drogowy już przy drogach

Nowy znak drogowy już przy drogach – W kolejnym europejskim kraju pojawił się znak drogowy, który wywołuje spore zamieszanie. Choć jego cel wydaje się słuszny, w sieci nie brakuje głosów krytyki. Kierowcy mówią wprost: „To pułapka, nie pomoc”. Eksperci ostrzegają przed mandatem nawet 500 euro i punktami karnymi. Czym jest tajemniczy znak? Jak go rozpoznać i uniknąć kary? Wyjaśniamy, co oznacza.

Nowy znak drogowy już przy drogach

Nowy, kontrowersyjny znak, który znany jest już w Niemczech, pojawił się teraz na hiszpańskich autostradach. Ostrzega on o specjalnych urządzeniach pomiarowych. Nowa tablica ma niebieskie tło i przedstawia w czerwonym okręgu kilka pojazdów oraz wartość – najczęściej „70 m”. Umieszczana jest na odcinkach autostrad i dróg ekspresowych, gdzie działają systemy automatycznego pomiaru odległości między samochodami. Według DGT, nowy znak drogowy S991f pomoże poprawić bezpieczeństwo w miejscach, gdzie dochodzi do wielu kolizji. Jednak eksperci zwracają uwagę, że DGT nie ujawniła w jaki sposób dokonywane są pomiary. Prawdopodobnie używane są systemy radarowe i kamer wspieranych przez sztuczną inteligencję. Kierowcy przyłapani na przekroczeniu dozwolonych limitów muszą się liczyć z olbrzymi karami. Hiszpania, na wzór Niemiec, chcą w ten sposób wyeliminować nawyk jazdy „na zderzak”. Niemieckie zasady jednak działają inaczej.
Przeczytaj także: 500 zł kary za nawigację? Nowe przepisy w Polsce zaskakują wielu kierowców

Mandaty za jazdę na zderzak– nawet 500 euro i 6 punktów

W Hiszpanii, kto nie zachowa minimalnej odległości, musi liczyć się z wysokimi karami. Przewidziane są:

  • mandaty od 200 euro,
  • od 4 do 6 punktów karnych,
  • w skrajnych przypadkach – nawet 500 euro.

Według przepisów, kierowca powinien zostawić tyle miejsca, aby w razie nagłego hamowania móc bezpiecznie zatrzymać pojazd. Dla samochodów osobowych przyjmuje się 70 metrów, dla ciężarówek – minimum 50 metrów. Na niektórych odcinkach wymagana jest jeszcze większa odległość – 100 metrów.

Problem: Jak kierowca ma zmierzyć 70 metrów?

I tu zaczynają się schody. W przeciwieństwie do prędkości, w samochodach nie ma żadnego narzędzia, które pozwalałoby dokładnie zmierzyć odległość od pojazdu jadącego przed nami. Kierowcy pytają: skąd mam wiedzieć, czy trzymam 69 czy 70 metrów odstępu?

DGT zaleca stosowanie tzw. reguły dwóch sekund lub „reguły kwadratu”, czyli prostych metod szacowania odległości. W praktyce jednak – jak zauważają kierowcy – na zatłoczonych autostradach te zasady niewiele dają. Trudno też przewidzieć, kiedy inny uczestnik ruchu nagle zmieni pas i wciśnie się w lukę przed nami, automatycznie skracając dystans i narażając nas na karę.

W Niemczech to już norma – ale z lepszym przygotowaniem

Warto dodać, że podobne przepisy obowiązują już od lat w Niemczech. Jak informuje portal auto-motor-und-sport.de obowiązuje tam zasada „połowy prędkości”. Oznacz to, że jadąc 120 km/h, trzeba zachować co najmniej 60 metrów odstępu. Naruszenia są skrupulatnie kontrolowane przez stacjonarne i mobilne systemy pomiarowe. Kary są progresywne – im mniejszy odstęp, tym wyższa grzywna, a nawet zakaz prowadzenia auta do 3 miesięcy.